sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 1

- Zastanawiałeś się, jak to wszystko będzie wyglądać, kiedy wrócimy do szkoły?
     Siedzieli na jednej z wielu ławek w londyńskim parku. Lato dobiegało końca, ale pogoda nadal dopisywała, więc pomimo późnej pory otaczało ich przyjemne ciepło i zachodzące w oddali słońce.
- Cały czas się zastanawiam. – westchnął chłopak przeczesując dłonią włosy.
     Może z pozoru sprawa wyglądał na prostą. Dwoje młodych, zakochanych w sobie ludzi.
Nic nadzwyczajnego, przecież w każdej szkole, czy magicznej czy mugolskiej było to jak najbardziej normalne. Niestety, tak się właśnie składało, iż owa dwójka należała do zupełnie innych światów. Pomimo magii we krwi każdy kto był w temacie umieszczał ich jak najdalej od siebie. Inne domy, inne pochodzenie, inne życie. Gdzieś jednak w tym wszystkim narodziło się uczucie wręcz zakazane a nic nie przyciąga tak jak zakazany owoc.
- Twój ojciec natychmiast się zorientuje, jeżeli nie będziemy tego ukrywać przed resztą uczniów.
- Wiem.  – przyznał odchylając głowę na oparciu ławki. Zamknął oczy poszukując rozwiązania, które zadowoli wszystkich. Takie jednak nie istniało. Poczuł ciepłą dłoń na swojej, spojrzał na drobne palce wplecione w jego.  – Niezwykłe, że możemy tutaj spokojnie siedzieć. – dziewczyna uśmiechnęła się dumnie.
- Taka magia nie jest zakazana w świecie mugoli. – wzruszyła ramionami. – Wręcz przeciwnie, im rzadziej pokazujemy się wśród ludzi, tym dla Ministerstwa lepiej.
     Ministerstwo Magii. Kolejna przeszkoda, gdyż każdy kto posiadał wyższe stanowisko w owej instytucji miał dostęp do bardzo wielu danych odnośnie innych czarodziei, goblinów, skrzatów
a nawet mugoli. Tak się nieszczęśliwie składało, że ojciec chłopaka zajmował zaszczytne miejsce
w zarządzie. Młodzi zakochani musieli ukrywać się ze swoim uczuciem na wszystkie możliwe sposoby, skoro przez całe trzy miesiące Lucjusz Malfoy nie zorientował się, kim jest wybranka jego czysto krwistego syna.
- Podświadomie zawsze ci zazdrościłem.
- Czego? – spytała zaskoczona wpatrując się w stalowe oczy chłopaka.
- Wolności, radości, wiedzy. Jest tego trochę. Co mi po „czystej krwi”, skoro nie mam wolnej woli? Pieniądze to jedno, życie to drugie. Twoi rodzice zaakceptowali, że ich jedyna córka jest czarownicą i nie boją się pozwolić jej decydować z kim chce dzielić swoje życie. Mój ojciec pragnie tylko mordować.
- Draco. – spojrzał na nią jak zawsze czując dziwne do opisania ciepło, kiedy wypowiadała jego imię. – Skoro to tak wygląda...to co będzie za kilka lat? Możemy udawać w szkole, że się nie znosimy, ale kiedyś ją ukończymy i...co wtedy? Co się stanie, jeżeli Ten – Którego – Imienia – Wymawiać – Nie – Wolno w końcu powstanie i zmuszeni będziemy walczyć?
     To była kolejna rzecz nad którą młody czarodziej zastanawiał się praktycznie każdego dnia. Wiedział, że jego ojciec ślepo służy Voldemortowi i nie spocznie dopóki jego Pan nie osiągnie całkowitej władzy. Draco będąc synem Śmierciożercy nie miał wyjścia, musiał również otrzymać mroczny znak i dołączyć do armii Śmierciożerców. Alternatywą było popełnienie samobójstwa, ale takie rozwiązanie miało jedną lukę. Jeżeli jego zabraknie kto będzie chronił Granger? Jako dziecko mugoli była wystawiona na pierwszy ogień. Na dodatek przyjaźniła się ze sławnym Potterem, o którego śmierci marzył każdy wyznawca Czarnego Pana.
- Czas pokaże. – odparł w końcu przyciągając ja do siebie. – Korzystajmy z tego, co jeszcze mamy.
     Dziewczyna posłała mu delikatny uśmiech i oparła głowę o jego ramię. Dobrze wiedziała, iż ta historia nie posiada szczęśliwego zakończenia. Oboje o tym wiedzieli.


     Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami zarówno Hermiona jak i Draco nie powiedzieli o swoim związku nikomu. Siedząc w pociągu do Hogwatru każde wtopiło się w swoje grono i zmuszone było grać jak najlepiej.

- Widzieliście te nowe Nimbusy? Edycja kolekcjonerska, podobno dodają do nich pióra feniksa, żeby były niezniszczalne. – Ron rozwinął plakat z Magazynu Fanów Quiddicha machając przed wszystkimi okręcającą się wokół własnej osi miotła.
- Z takimi łatwo pokonalibyśmy Ślizgonów. – przyznał Harry podziwiając piękną miotłę.
- No, pewnie tatuś Malfoya już zamówił wszystkim po jednej. W końcu tylko dlatego Fretka nadal jest w drużynie. – Ron dobrze wiedział, iż Draco znacznie poprawił się w grze i jak najbardziej utrzymywał dzięki temu swoje miejsce w drużynie Slytherinu, nie omieszkał jednak dalej nawiązywać do sytuacji z drugiego roku.
-  I tak znów wygracie. – rzuciła Hermiona znad nowego wydania Magiczne Istoty Morskie.
- No wiadomo, w końcu Fred już jutro chce zacząć trenować. – mlasnął Ron odkładając czasopismo.
- Co robiłaś przez całe wakacje? – Harry spojrzał na przyjaciółkę, z którą przez ostatnie miesiące miał głównie kontakt listowny.
- Różne rzeczy, uczyłam się, pomagałam trochę rodzicom w pracy. Ostatnio wszyscy chcą mieć aparaty ortodontyczne, jakaś nowa moda. – wzruszyła ramionami nie patrząc mu w oczy.
- Co mieć? – mruknął Ron drapiąc się po głowie. Hermiona westchnęła zamykając ciężki tom.
- Aparaty ortodontyczne, ludzie nie mają magii do prostowania zębów więc noszą takie metalowe paski na zęby przez kilka lat, żeby wyglądały idealnie. – wyjaśniła. Weasley zrobił zdziwioną minę, jak zawsze kiedy jego przyjaciółka opowiadała o czymś, co działało tylko w mugolskim świecie.
- Dudley miał mieć aparat, ale o mało nie zdemolował gabinetu stomatologicznego, więc ciotka zabrała go na obiad do McDonalda. Od tamtej pory co niedzielę dostaje powiększony zestaw, żeby więcej jej tego nie wypominał. – Kuzyn Harrego był niekończącym się źródłem opowieści o rozpieszczaniu i gburowstwie.
- Mc co? – Ron wyglądał na jeszcze bardziej zagubionego.
- Byliśmy tam na moje urodziny. – przypomniał mu Harry. – Pamiętasz to mugolskie miejsce z jedzeniem na wynos?
- Aaaaa, pyszne było. – Ronald uśmiechnął się szeroko przypominając sobie smak cheesburgera.
- Wiecie, kto będzie uczył Obrony Przed Czarna Magią? – chłopcy spojrzeli na Hermionę. Wszyscy dobrze wiedzieli, iż jest to przeklęty przedmiot i co roku nauczyciel uczący go znikał, lub rezygnował.
- Byle nie Snape, już widzę jak trzaska w nas crucio za oddychanie. – mruknął posępnie Ron.



     Uczta w Wielkiej Sali zawsze robiła ogromne wrażenie. Bez względu na to ile razy młodzi Gryfoni uczestniczyli już w niej nie mogli oderwać wzroku od mnogości magicznych ozdób i przepysznego jedzenia kuszącego wyglądem i zapachem.
- Pamiętacie Lily? – do trójki uczniów dosiadła się Ginny z jedenastoletnią dziewczynką z ogromnymi złotymi oczami.
- Jasne, byłaś u nas na imieninach Ginny. – odparł Ron przeżuwając stek.
- Dzisiaj jej pierwszy dzień. – wyjaśniła rudowłosa spoglądając ukradkiem na Harrego, w którym od zawsze podkochiwała się skrycie.
- I jak Hogwart? – odezwała się Hermiona posyłając speszonej dziewczynce ciepły uśmiech. Szatynka pokręciła zabawnie głową rozluźniając się.
- Fred i George mówili, że Tiara Przydziału wgryza się w szyję, żeby sprawdzić do którego domu pasujemy. Podobno niektórzy lądowali od tego u pielęgniarki, więc przez całą drogę modliłam się, żeby nie bolało. No ale to chyba tylko kolejny żart jak widać. – Ron parsknął śmiechem, ale Granger kopnęła go w kostkę, więc zamilkł.
- Nie martw się, szkoła jest na serio dobra, no i jesteś w Gryffindorze. Stąd wychodzą najlepsi czarodzieje i czarownice.
- Co racja, to racja. – przyznał Harry spoglądając w stronę stołu nauczycieli, gdzie dyrektor Dumbledor właśnie próbował rozśmieszyć zagniewaną profesor MgGonagall
     Nagle Hermiona poczuła jak coś opadło na jej kolana. Nikt najwyraźniej tego nie zauważył, więc wiedząc co to jest schowała kawałek pergaminu do kieszeni. Wokół było zbyt wielu uczniów, aby czytać tajną wiadomość od Ślizgona. Kiedy steki, pieczone ziemniaczki, zupy dyniowe i wymyślne makarony zastąpiły ciasta oraz kolorowe napoje drzwi do Wielkiej Sali otwarły się z hukiem i prężnym krokiem weszła przez nie wysoka, piękna kobieta w obcisłej spódnicy i koszuli z dużym dekoltem. Wszyscy natychmiast zamilkli wbijając w nią zaciekawione spojrzenia. Kiedy podeszła do stołu nauczycieli szepnęła coś do Dumbledora i zasiadła na wolnym miejscu obok zniesmaczonego Snape’a.
- Kto to? – szepnął podekscytowany Ron. Wszakże kobieta była nieziemsko piękna ze złotymi włosami spiętymi w idealny kok, czerwonymi ustami i ogromnymi niebieskimi oczami. Nie można było też pominąć innych części jej ciała, które chętnie eksponowała.
-     Moi drodzy. – dyrektor wstał zwracając się do uczniów. – Przedstawiam wam profesor Petrovą, która od dzisiaj będzie was nauczać Obrony Przed Czarną Magią. Z pewnych przyczyn pani profesor nie mogła zjawić się wcześniej, ale jak wiemy każdemu czasami ciężko jest zdążyć na zajęcia. – mówiąc to dyrektor uśmiechnął się w stronę bliźniaków Weasley. – Pani profesor?
Kobieta uśmiechnęła się chłodno do dyrektora i wstała zabierając głos.
- Wiem, że mój przedmiot uważacie za przeklęty, bo nikt nie nauczał go dłużej niż rok. Cóż...mam nadzieję, że to zmienię. Oczekuję od was dyscypliny a w zamian obiecuję, że dam wam możliwość zdobycia niezbędnej wiedzy... – Hermiona spojrzała w stronę blondyna, który jako jedyny spośród chłopaków nie wykazywał zainteresowania nową nauczycielką beznamiętnie wbijając wzrok w talerz. Bardzo pragnęła podejść do niego i poczuć jego ciepło. Tak znany zapach i smak Draco Malfoya. Najwyraźniej wyczuł jej wzrok, gdyż podniósł głowę posyłając szatynce tak gorące spojrzenie, iż poczuła jak rumienią jej się policzki. Profesor Petrova skończyła przemówienie a kilkoro uczniów klasnęło parę razy urzeczonych kobietą. W sali znów zapanował gwar.
- Jaka laska... – szepnął Ron nadal zerkając na nauczycielkę.
- Nie lubię blondynek. – odparł Harry na co Ginny zareagowała szerokim uśmiechem.
- Ej dobra, ale ja dawno nie widziałem takiej kobiety. Wszystkie czarownice chowają się pod jakimiś szmatami i wieszają sobie dziwne rzeczy na szyi. – mruknął wbijając łyżeczkę w ciasto biszkoptowe z pomarańczą i białą czekoladą.
- Mój brat zawsze mówił, że jak kobieta jest za piękna, to kryje się za tym coś szatańskiego. – rzuciła Lily nalewając sobie soku truskawkowego z niebieskimi gwiazdkami.
- Masz brata? – spytała Hermiona widząc, iż Ron już chciał coś powiedzieć broniąc swojego zdania.
- Yhym, nie jest magiczny...w sensie, czasami potrafi coś zaczarować, ale nigdy nie dostał listu. Skończył już studia i jest iluzjonistą.
- Ciekawe. – przyznał Harry. – Ładna spinka. – dodał spoglądając na Ginny, która oblała się szkarłatnym rumieńcem. Jak zawsze, kiedy z ust chłopaka padł w jej kierunku jakiś komplement.
     Uczta zakończyła się pokazem magicznych sztucznych ogni, które wybuchły pod sufitem oblewając wszystkich złotym konfetti. Ron, Hermiona i Harry ruszyli w stronę swoich dormitorium pragnąc jedynie położyć się w łóżkach i odpocząć po obfitym posiłku. Temat nowej nauczycielki ucichł, gdyż nikomu nie chciało się nawet odzywać. Dopiero, gdy Granger znalazła się w swoim łóżku ukryta za karminowymi kotarami wyjęła z kieszeni liścik od Ślizgona. Różdżką wyczarowała magiczne światełko pod baldachimem.

Znalazłem na Pokątnej pergamin dwustronny.
Wiesz, jak go używać.
Mam nadzieję, że chociaż tak uda nam się normalnie kontaktować.
D.


Pergamin dwustronny działał jak komunikator. Z jednej strony należało napisać wiadomość a z drugiej pokazywała się odpowiedź. Była to rzecz na tyle droga, iż większość osób wolała jednak korzystać z sów. Hermiona pogładziła piękne pismo Malfoya czując dziwną samotność. Prawie całe wakacje spędzili razem. Jej rodzice zajęci byli pracą a rodzina Draco w ogóle nie interesowała się, co dziedzic rodu robi w wolnym czasie o ile nie zakłócał domowego spokoju. Dziewczyna sięgnęła po magiczne pióro wynurzając się na chwilę zza zasłony, po czym pozwoliła słowom ujrzeć światło dzienne.

Chciałabym, żebyś tu był.
To dopiero pierwszy dzień, ale jednak...brakuje mi naszej ławki w parku.
Co myślisz o nowej nauczycielce? Ron nawet nie zauważył, że ślini się na jej widok.
Pergamin dwustronny to drogi interes, nie uważasz?
H.
P.S. Nie możesz tak na mnie patrzeć..
.

     Obróciła pergamin czekając na odpowiedź. Coś zaszumiało w pokoju i w ostatniej chwili dziewczyna schowała zwitek do kieszeni spodni. Kotara rozsunęła się delikatnie ukazując czerwone włosy Ginny.

- Możemy pogadać? – szepnęła siadając na łóżku.
- Jasne, myślałam że zasypiasz. – Hermiona posłała jej uśmiech czując jak pergamin ciąży jej w kieszeni.
- Myślisz, że Harry kiedyś zacznie interesować się dziewczynami? Wiesz, dzisiaj powiedział, że podoba mu się moja spinka...wiem, że on lubi zielony kolor, więc specjalnie taką znalazłam.
- Wydaje mi się, że zamiast rozmawiać o tym ze mną powinnaś pogadać z nim. Harry...nie miał chyba nigdy dziewczyny, może nie wie jak to się...ogarnia. Pomóż mu, zbierz się na odwagę.
- Wieeeem, ale obawiam się, czy to nie zepsuje naszej relacji, jak mu powiem. – mruknęła Ginny przeczesując włosy dłonią.
- Raz się żyje. – Hermiona posłała jej ciepły uśmiech. – No a nie ma nic wspanialszego, niż kochać i być kochanym.
- Oooo, czyżby ktoś wkradł się w twoje łaski?
- Głupoty gadasz. Faceci nie lubią mądrych dziewczyn. – mruknęła szatynka przypominając sobie, jak często blondyn podkreślał, iż to właśnie mu w niej imponuje.
- Głupoty gadasz, może faceci nie, ale mężczyźni owszem. – Ginny puściła do niej oczko gładząc się po brzuchu. – Chyba za dużo zjadłam, idę spać.
- Jutro możemy zgarnąć coś z obiadu i zjeść go na błoniach. – zaproponowała szatynka, co jej przyjaciółka odebrała ochoczo posyłając jej szeroki uśmiech. Kiedy skrzypnęło łóżko rudowłosej Hermiona znów wyjęła z kieszeni kawałek pergaminu.

Też za Tobą tęsknię, nawet nie wiesz jakie to dla mnie dziwne.
Nowe.
Coś mi się w niej nie podoba. Przypomina mi kobiety z mojej rodziny.
Goyle też się ślinił, ale u niego w połączeniu z czekoladowym ciastem wyglądało
to na pewno gorzej.
Drogi, ale bezpieczny. Tylko my możemy z niego korzystać.
D.
P.S. Mogę i nie mam zamiaru przestać.


Dziewczyna poczuła, jak znów robi jej się gorąco. Natychmiast odpisała.

Musimy znaleźć jakiś sposób, może Pokój Życzeń?
Jutro, o północy.
Nigdy nie mówiłeś za wiele o swojej rodzinie, to coś nowego.
H.
P.S. To łóżko jest zdecydowanie za duże, jak dla jednej osoby..
.


     Westchnęła cicho przebierając się w piżamę i okrywając się kołdrą. Gdyby kilka miesięcy wcześniej ktoś jej powiedział, iż będzie w namiętnym związku z niejakim Draco Malfoyem, prawdopodobnie rzuciłaby na tę osobę avadę.
W tym momencie jednak pragnęła poczuć go przy sobie. Spojrzała na pergamin, zalśniła na nim wiadomość.

Czekam na północ.
Nie chcę myśleć o nich przy Tobie. Wiem, co mogliby Ci zrobić...i wiem, jak
bardzo ich za to nienawidzę.
D.
P.S. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, o czym teraz myślę...

O czym myślisz?
H.


Na pergaminie natychmiast pojawiła się odpowiedź.


Pokażę Ci jutro w Pokoju Życzeń.
Mamy rano Eliksiry, idź spać.
D.


No tak, apodyktyczny Draco Malfoy.

Oczywiście, panie Malfoy.
Dobrej nocy.
H.

6 komentarzy:

  1. Fajne :) Draco i Hermiona ukrywają swój związek :) Mam nadzieję, że nie będziesz im robiła dużo problemów ;)
    Weny i czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się.
    Niezły pomysł z dwustronnym pergaminem. :)
    I wręcz przeciwnie do przedmówczyni, mam nadzieję, że będą problemy. Lubię, gdy coś się dzieje. :D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny,
    Zakochanaa. ♥
    PS. To zdjęcia Toma jest takie... jej. *,*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS.2 Błagam Cię, usuń weryfikację obrazkową. Mnie np. zniechęca to do komentowania, gdy mam za każdym razem udowadniać, że "nie jestem automatem". :)

      Usuń
    2. Nawet nie wiedziałam, że mam to włączone. Dziękuję strasznie:)

      Usuń
  3. hej! Dziękuję za komentarz u mnie. Piszesz bardzo ciekawie, rzadko zdarza się Dramione szkolne, w którym młodzi kochają się od razu.
    A właśnie te szkolne lubię najbardziej!
    Dodaję Cię do linków i czekam na cd!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej !
    Wpadłam na Twojego bloga i zaczyna się super !
    Lecę dalej
    Layls

    OdpowiedzUsuń